Narzędzia: czytnik RSS – Feedly

Śledzę całkiem sporo blogów i serwisów. Prawie setkę. O różnej tematyce: od nauki i projektowania, przez rodzicielstwo i dzieci, do stylu życia, finansów, szycia, czy zdrowia. Niektóre z nich publikują regularnie raz lub kilka razy w tygodniu, inne bardzo rzadko, raz na parę miesięcy albo w ogóle milkną na kilka lat.

Nie gubię się w nich, czytam co chcę i kiedy chcę tylko dzięki bardzo wygodnemu narzędziu – czytnikowi RSS.

Ikona RSS - pomarańczowy kwadrat z zaokrąglonymi rogami, na nim biały symbol fali rozchodzącej się z lewego dolnego rogu
Ikona RSS. Z wikipedii

W tym wpisie opowiem na przykładzie Feedly jak korzystać z czytnika RSS i postaram się przekonać was, że to o wiele lepsze rozwiązanie niż śledzenie strony na facebooku lub zapisanie się na newsletter.

Zastrzeżenie: wiele zależy od konkretnego czytnika lub ustawień (np. widok listy wpisów, sortowanie). Nie zmienia to jednak funkcjonalności i idei działania, którą tutaj przedstawiam. I nie, niestety ani Feedly, ani blogi pojawiające się na screenach mnie nie sponsorują.

Czytanie w czytniku RSS

Czytnik RSS, zwany też czytnikiem kanałów lub czytnikiem Atom, to agregator treści z różnych serwisów. Przy czym to użytkownik decyduje jakie strony – a dokładnie jakie kanały – chce śledzić. I z tych kanałów dostaje wszystkie wiadomości, wpisy, posty.

Czytnik kanałów może być samodzielną aplikacją lub wtyczką, np. do przeglądarki internetowej lub programu pocztowego. Istnieją też serwisy www robiące za czytniki, w nich zazwyczaj trzeba założyć konto. Ja używam tych ostatnich – zaczynałam od Google Reader, a gdy się zamknął w 2013 roku przesiadłam się na Feedly.

Lista artykułów, czyli najważniejszy ekran

Najważniejszym ekranem czytnika jest lista wszystkich nieprzeczytanych wpisów z obserwowanych stron. Przy każdym poście jest tytuł, fragment tekstu, informacje z jakiej witryny pochodzi i kiedy się pojawił, czasem obrazek. Ułożone są w kolejności chronologicznej, od najnowszych.

Lista zatytułowana
Wszystkie nieprzeczytane wpisy – Feedly przez stronę

Kiedy mam ochotę zobaczyć, co w blogach piszczy, przeglądam listę i:

  • jeśli wpis mnie nie interesuje, to od razu na widoku listy oznaczam go jako przeczytany,
  • jeśli chcę zostawić go na później, nie robię nic,
  • lub od razu go czytam – otwieram widok artykułu i spokojnie oddaję się lekturze. Taki post też jest traktowany jako przeczytany.

Widok artykułu

Wpisy otwieram w czytniku. Nie odwiedzam wtedy strony bloga. Czytnik pokazuje tylko treść artykułu – teksty i ilustrujące go obrazy czy tabele. Samo mięso, bez menu, reklam, linków podobnych wpisów i komentarzy. Tak samo ostylowane, niezależnie od źródła: ciemny tekst, jasne tło, zawsze tak samo wyglądające nagłówki sekcji.

Flamastrownik przez Feedly
Wpis na matomościach w widoku artykułu – Feedly przez stronę

Widok strony

Można też otworzyć post w wersji oryginalnej, na stronie bloga. Dzięki temu np. poczytamy komentarze. Poza tym niektóre kanały udostępniają w RSS tylko fragment tekstu, wtedy przejście w tryb widoku strony jest konieczne, by przeczytać całość artykułu.

Dodawanie stron do obserwowanych

Czytnik zazwyczaj ma swoją listę kanałów RSS i wyszukiwarkę. Możemy szukać stron z interesującej nas dziedziny po kategorii lub słowach kluczowych, albo po nazwie. Jeśli się znajdzie, to jednym przyciskiem dodamy go do naszej listy.

Wyszukiwarka kanałów RSS
Wyszukiwanie kanałów RSS po nazwie kanału

Jeśli czytnik nie zna interesującego nas bloga, to trzeba mu podać adres URL kanału. Skąd go wziąć? Na blogu szukamy ikony lub napisu RSS. Będzie to właśnie link do kanału, wystarczy go skopiować i wkleić w czytniku.

Czy każdy blog można subskrybować za pomocą RSS?

Teoretycznie nie. Aby obserwować blog w czytniku, musi on udostępniać kanał RSS.

Na szczęście w praktyce prawie każdy znany mi blog czy serwis ma swój kanał. Przez długie lata używania czytnika zdarzyły mi się pojedyncze przypadki, gdy nie było RSS. Nawet matomości mają swój kanał.

Zalety

Uwielbiam RSS, ponieważ wszystko mam w jednym miejscu, pod jednym interfejsem, aktualne zarówno względem aktywności twórców treści (wszystkie najnowsze posty) jak i mojej aktywności w konsumpcji tychże treści (co przeczytałam, a czego nie).

Kiedy mam ochotę coś poczytać, zaglądam do czytnika i sprawdzam, czy na jednej z dziesiątków obserwowanych stron pojawiło się coś nowego. Nie muszę pamiętać, które blogi mi się podobały i wchodzić na każdy pojedynczo. Zastanawiać się, czy ten artykuł już czytałam, czy wprawdzie widziałam tytuł, ale nie zajrzałam do środka. A może najnowsze trzy wpisy już widziałam, ale czwartego nie?

Największe zalety RSS

Czytnik służy do zarządzania tym, co przeczytałam, co chcę przeczytać, a co jest nowego do przejrzenia.

Ponadto czytnik jest pasywny – to ja decyduję, kiedy mam czas i chęć do niego zajrzeć. Czasem otwieram go kilka razy dziennie, czasem nie zaglądam przez miesiąc. W obu przypadkach wpisy grzecznie czekają i nic mnie nie atakuje („nowy post, zajrzyj!”), ani nic nie ginie.

Czytnik kontra newsletter

Rozumiem miłość blogerów do newsletterów. Baza maili jest cenna z punktu widzenia marketingu i sprzedaży. Ale zapisanie się na newsletter by być na bieżąco (i tylko po to) mi nie odpowiada. Bo mail o nowym wpisie przychodzi, gdy autor tego chce, a nie kiedy ja mam czas. I albo odrywa mnie od innych spraw („przeczytam ten post”), albo wisi mi w skrzynce („jak będę miała chwilę to przeczytam”). Jasne, można sprytnie tymi mailami zarządzać, ale wolę po prostu korzystać z czytnika RSS.

To nie znaczy, że newslettery są generalnie złe. Zapisuję się na nie, ale wtedy, gdy wnoszą dla mnie nową wartość: dodatkowe materiały, ekstra kursy czy teksty. Muszą to być cenne rzeczy, bym zechciała sprzedać za nie swojego maila i spokój skrzynki.

Czytnik kontra Facebook

Facebook to taki oddzielny kanał, pełen informacji. Tylko że miesza się tam mnóstwo różnych treści i powiadomienia blogerów o nowych wpisach są drobnym ułamkiem z nich (choćby dlatego, że blogerzy publikują u siebie różne inne materiały). Kolejność wyświetlania postów jest magiczna, zresztą nie wszystkie z nich algorytm nam pokaże. Znalezienie starszych postów jest bardzo uciążliwe (niekończący się scroll). Po prostu FB służy do innej konsumpcji treści.

Czysta treść

Wygodna sprawa. Jak wspominałam, domyślny widok artykułu to czysta treść:

  • bez linków do „podobnych wpisów” i „spodoba Ci się też”
  • bez komentarzy
  • bez reklam, popupów „zapisz się na newsletter” i komunikatów o ciasteczkach

W dodatku treść ostylowana tak samo niezależnie od źródła. Prosto, estetycznie, czytelnie.

Generalnie uważam ten punkt za zaletę, bo zazwyczaj cieszę się, że nic mnie nie rozprasza. Choć czasem dziwnie czuję się z faktem, że nie mam pojęcia jak te blogi wyglądają naprawdę. I przyznam, że często nie wiem u kogo coś przeczytałam, bo brakuje tego wizualnego „haczyka”.

Taka czysta wersja to niekoniecznie zaleta dla autorów, bo nie zapiszę się na listę mailową (ach, jak nie znoszę tych wyskakujących okienek „a może dasz mi swój mail?”), ani nie zostanę dłużej na stronie klikając w inne artykuły (chyba, że ktoś umieści linki do powiązanych tekstów w treści).

Wady czytnika

Według mnie czytnik nie ma wad. Co najwyżej strony mają wady. Bo albo nie mają kanału RSS, albo źle wyświetlają się w czytniku (co nie jest winą czytnika – to tak jakby powiedzieć, że strona źle wygląda z powodu przeglądarki). Pierwsza zdarza się bardzo rzadko. Drugą można obejść czytając konkretny artykuł w oryginalnym widoku strony.

Kto używa czytników RSS?

To jest dla mnie wielka zagadka. Bo gdy wspominam o RSS i używaniu czytnika, to właściwie zawsze okazuje się, że rozmówca nigdy o nim nie słyszał. Ewentualnie coś kiedyś, ale nie używał. A jednocześnie technologia wciąż żyje i jest stosowana na wszystkich niemal blogach i serwisach. Nie wiem, może niewłaściwe osoby pytałam?

Podsumowując

Jeśli nie chcecie przegapić żadnego wpisu i lubicie mieć kontrolę – serdecznie polecam przetestowanie czytnika RSS.

Używacie lub używaliście czytnika? Jak się sprawdza? A jeśli nie, to jak pilnujecie, by nie przegapić nowości ulubionych autorów? Spróbujecie z czytnikiem?

Jedna uwaga do wpisu “Narzędzia: czytnik RSS – Feedly

  1. Używam czytnika od dawna, niestety ma jedną wadę – z mojego doświadczenia nie jest prawdą, że rzeczy leżą tam dopóki ich nie przeczytamy, mam wrażenie, że zasób jest ograniczony do około miesiąca wstecz. Poza tym wydaje mi się, że używacie czytników RSS ma wady dla twórców, podstawowa zresztą wymieniłaś – odbiorca nie widzi reklam, więc twórca nie otrzymuje pieniędzy. Druga jest taka, że czasem myślę o tym żeby coś skomentować, ale nie chce mi się wykonać tego dodatkowego kliknięcia żeby przejść na stronę…

    Polubienie

Dodaj komentarz