Przy okazji szycia zbiera mi się sterta papieru.
Po pierwsze wykrój. Części, z których składają się ubrania, mają specyficzny kształt i muszą być jak najdokładniej przeniesione na materiał. Do tego służą papierowe szablony. Na ich podstawie wycina się z materiału wszystkie potrzebne elementy. Są one różnej wielkości i kształtu. Nawet najprostszy projekt to kilka (pięć-sześć) elementów.
A po drugie moje notatki, na które składa się instrukcja szycia napisana z taką dokładnością, jakiej w danej chwili potrzebowałam, informacje ile czasu zajęły mi poszczególne etapy szycia, co zmieniłam względem oryginału, z jakiego materiału szyłam.
Póki pracuję nad projektem wszystko leży sobie w jednym miejscu na kupce. Żeby nie pogubić małych elementów, to największy szablon składam na pół i do środka wkładam pozostałe szablony i notatki. Jednak po paru projektach uznałam, że papiery od tych skończonych nie mogą tak dłużej leżeć luzem. Kurzą się, zaraz zaczną gubić i mieszać, nie wiadomo która sterta jest czym.
Opakowanie
Najpierw wymarzyłam sobie teczki. Takie białe, z kartonu, na gumkę. Po namyśle doszłam do wniosku, że choć wyglądałoby to super, to szkoda mi na nie pieniędzy. I zaczęłam sama robić proste koszulki z papieru, który miałam w domu. Najmniejsza z nich jest z dwóch sklejonych ze sobą kartek A4. Kolejne są różne, głównie nieznormalizowane. Częściowo z jednostronnie zadrukowanych kartek, częściowo z katalogów z grubszego papieru.
Opis
Jednak porządek to nie tylko dobre opakowanie. To również porządny opis. Dlatego każda koszulka ma na wierzchu wszystkie kluczowe informacje o zawartości:
- nazwę – „Spodnie od pidżamy”, „Top codzienny” lub „Zębowa w ciąży”
- źródło – nazwę strony, autora
- rozmiar – szablon jest wycięty na konkretny rozmiar, np. 40; gdy mam dwa wykroje na różne rozmiary, to trafiają do różnych koszulek
- wprowadzone zmiany względem oryginału (np. przedłużone do sukienki, dodane kieszenie) lub opis wersji
- szkic ubrania – bo obraz to więcej niż tysiąc słów 🙂
- ostatnio również szkic elementów szablonu z numerami
Efekt jest zupełnie inny estetycznie niż w przypadku ślicznych, identycznych białych teczuszek. Ale w sumie mi to nie przeszkadza. Porządek jest, wykroje się nie kurzą, a do tego wyszło ekologicznie, tanio i szybko.